a już czekały na nich kolejne atrakcje, tym razem w postaci Leoniewydolności oddechowej.
a skończyło na nocnym incydencie z koniecznością użycia maski, respiratora,
koncentratora tlenu, wysokiej gorączce oraz antybiotyku.
Na szczęście incydent z respiratorem trwał tylko kilka godzin, poza tym pejsery dały radę.
Dały radę, choć infekcyjne noce nie należały do tych przespanych.
Alarm wył co kilkanaście minut, a jak nie wył alarm, to wył Teo.
Ania, Wiktoria, Leo oraz Polska Fundacja CCHS w Polsat News
Zapraszamy serdecznie do obejrzenia programu
i zachęcamy do pomocy Ani, która marzy o pejserach!
- Już koniec, budzimy się!
Leomama otwiera oczy i uśmiecha się do siebie.
Ostatni wlew krąży już w jej żyłach, a ona może wstać, wyjść i już tu nie wrócić.
Pielęgniarka odłącza ją od kroplówki,
Leomama sfruwa ze schodów.
Ale przed opuszczeniem Centrum Onkologii dzwoni jeszcze do Leotaty.
- Właśnie wyszliśmy od okulisty – oznajmia Leotata
– tę wadę można prawdopodobnie rehabilitować.
Czeka nas miesiąc ćwiczeń, codziennie przez godzinę.
Ale… jest jeszcze jedna sprawa.
Leo ma jakąś zmianę na dnie oka. Trzeba to sprawdzić. Na cito.
Musimy z nim jechać do CZD, zrobić USG i zdjęcie. Jak najszybciej…
"Zmiana” - słowo, którego dźwięk w ułamku sekundy
zmienia rozpierającą radość w obezwładniający strach.
To już przecież było: „zmiana” i „cito”.
Pół roku temu.
Leomama czuje jakby odpadły jej podeszwy stóp
i przez powstałe dziury wylał się cały entuzjazm, energia, optymizm i radość.
Czuje, jak poziom pozytywnych emocji spada do zerowego poziomu.
Leomama znowu jest szara, sucha i spopielona.
Odpala googla i czyta coś, czego czytać wcale nie chce.
„Zmiany barwnikowe na dnie oka (…) w przypadku niepokojących cech konieczne są dalsze badania
w celu wykluczenia procesu złośliwego (najczęściej USG gałki ocznej, zdjęcie fotograficzne)…”
To się nie dzieje.
To nie może się dziać.
***
Leotata dzwoni do CZD i na samym wstępie zbiera dwie solidne reprymendy,
że bez sensu dzwoni, że to skierowanie do niczego się nie nadaje,
że trzeba je uzyskać w przychodni, ale w tym roku już nie ma wolnych terminów.
Leotata nie daje się spławić i jedzie z wściekłym Leo (już dziś raz byłem u lekarza!)
bezpośrednio na izbę przyjęć, gdzie przejmuje ich dr Jo, a następnie prowadzi prosto na oddział.
Gałka oczna Leo zostaje obfotografowana i poddana USG.
.........................
.........................
.........................
Dyżurująca okulistka nie wie, co znajduje się na dnie oka Leo,
ale według niej nie ma to cech nowotworowych.
- Przyjedźcie jutro. Niech, na wszelki wypadek ktoś to jeszcze obejrzy – asekuruje swoją diagnozę.
***
Następnego dnia Leo i jego wyniki badań ogląda Szef Wszystkich Szefów.
Nie widzi powodów do większego niepokoju.
Zarządza kontrolę za cztery miesiące.
***
To była kolejna długa doba w życiu Leoteorodziny.
Na szczęście poziom optymizmu Leomamy ostrożnie wraca do normy.
Już dziś (niedziela) o 13.30 w telewizji Polsat News program o Klątwie Ondyny (w programie "Wystarczy chcieć")!
Będziemy opowiadać o naszej Polskiej Fundacji CCHS Zdejmij Klątwę,
o badaniach nad lekiem na CCHS, życiu z klątwą, o stymulatorach nerwu przepony,
oraz o naszych podopiecznych m.in. Ani (https://www.facebook.com/oczymsniania/) i Wiktorii!
Zapraszamy serdecznie!
na dobry początek weekendu proponujemy
przegląd oststnich dokonań w Leoarcie :)
Leoart, Teoś w lesie, technika mieszana, styczeń 2017
Leoart, Leoautoportret wyciszony, czyli Leo spogląda z okna samolotu na Warszawę, kredka na papierze, styczeń 2017
Leoart, Smok chiński i żaba, pastela na papierze, styczeń 2017
Leoart inspirowany twórczością Paula Gaugina :) luty 2017
Leoart, kopia "Siesty" Paula Gaugina, luty 2017 :-))))
W mózgu zrobił się krwiak, który sukcesywnie się powiększał.
W wigilię wigilii Bożego Narodzenia
Leoprababci Reni wykonano tracheotomię
i na stałe podłączono do respiratora.
Lekarze nie pozostawiali złudzeń,
Leorodzice postanowili zatem przygotować Leo na to,
co niechybnie miało nadejść.
- Leo, Baba R. jest w szpitalu, wiesz?
- Tak, słyszałem.
Na Leo szpital nie robi najmniejszego wrażenia.
- Dziś zrobili jej tracheotomię.
- Acha.
Luz, normalna sprawa.
- I jest podłączona do respiratora...
Na tę wiadomość Leo w końcu odrywa się od rysowania.
- Bez sensu zupełnie. Respirator i tracheotomia to tylko piszczy i piszczy w nocy.
Niestety, leoplan uzdrowienia Prababci Reni nie wypalił.
Pod koniec 2016 Prababcia Renia dołączyła do Georga Micheala,
Zamknięcie tracheo wywarzyło kolejne do tej pory zabarykadowane przed Leo drzwi.
Drzwi, za którymi panuje prawdziwa zima,
a mróz sięga nawet dwudziestu ośmiu stopni poniżej zera.
Nie byliby sobą Leorodzice, gdyby synów za te drzwi nie wypchnęli.
A zatem, pomiędzy jednym a drugim chemicznym wlewem Leomamy,
zapakowali Leo, Teo, sprzęt medyczny, dobre jedzenie i ciepłe ciuchy w samochód,
w drugi samochód kazali (trochę tak było!!) zapakować się dobremu towarzystwu,
a następnie pomknęli w góry, gdzie zaszyli się w stuletniej, opalanej drewnem chacie,
do której dostać się można jedynie brnąc przez 40 minut w śniegu po kolana, uda, bądź pas.
Pod górę, oczywiście.
Był kulig, chodzenie po górach,
igloo, nocne ognisko, sanki, bałwan, kominek ...
Odwiedził Kaszuby, był nad morzem.
Cały czas spędza z rodziną,
(prawie) codziennie chodzi na spacer.
Jak ma ochotę, śpi z rodzicami w łóżku.
Teo wiele juz umie; śmieje się, podnosi głowę, gaworzy.
Leo w jego wieku nie umiał nic.
Nie opuścił jeszcze szpitala.
Jego świat był ograniczony do inkubatora.
Przez cały czas ten sam zapach,
te same nieprzyjazne dźwięki,
to samo duszne powietrze.
Samotne noce.
Smutek dookoła.