Niestety, Leoś ciągle wymaga wsparcia tlenowego w ciągu dnia,
zwłaszcza po południu.
W związku z tym, musi cały czas być podłączony do pulsoksymetru,
który monitoruje jego oddech.
Każdy gwałtowniejszy ruch leonogą powoduje zły odczyt,
co wyzwala świdrujący pisk alarmu.
Nigdy dokładnie nie wiadomo, czy alarm włącza się na skutek owego błędu,
czy w wyniku spadku saturacji.
Oplątany metrami kabli i przewodów Leo, na 1,5-metrowej smyczy tlenowej,
nie tylko nie może wyjść na dwór,
ale zmuszony jest do prowadzenia osiadłego trybu życia.
Całymi dniami bawi się klockami i ogląda książki ulubione edukacyjne bajki.
Ale nawet te zaczynają mu się już nudzić…
Nowy sprzęt wpłynął również na jakość nocy,
wzbogacając orkiestrę leosiowej aparatury o dodatkowe sapanie… :-/
Nowy sprzęt wpłynął również na jakość nocy,
wzbogacając orkiestrę leosiowej aparatury o dodatkowe sapanie... :-/
O takie: