W końcu skończył się koszmar,
który tak koszmarnie długo skończyć się nie chciał.
Po blisko miesiącu pobytu w szpitalu Leo dostał wypis,
a zdewastowana psychicznie i fizycznie leoteorodzina  
znalazła się w komplecie w domu. 
I liże rany.

To był najtrudniejszy moment od czasu gdy Leo był diagnozowany. 
I chyba by go Leoteorodzina nie przeżyła,
gdyby nie płynące ze wszech stron wsparcie.

Dziękujemy wszystkim, którzy pomogli nam przeżyć;
tym co zajmowali sie Teosiem,
tym, co odwiedzali Leosia
tym, co dostarczali zdrowe i świeże posiłki do domu i szpitala,
zapobiegając tym samym śmierci głodowej Leorodziny,
tym, co opiekowali się Leo w szpitalu.

Dziękujemy: Leodziadekowi, Leobabci, Magdzie, Krzyśkowi, Kumaczkowi,
Małgosi, Adze, Monice, Ani-Mniszce, Aśce i Filipowi, panu Tadeuszowi, Kubie, Chotkosowi
oraz wszystkim, którzy wspierali nas energetycznie. 

Ponadto bardzo dziękujemy profesor Bieganowskiej,
dr Marii Posadowskiej
oraz dr Jo (Jolancie Kolodziejczyk),
która niestrudzenie czuwa nad Leo.

085b899a8640b1cd3772c11f5fe5b87c.JPG