i są z kontynentem za pan brat, to wyjazd ten pod wieloma względami
spełniał kryteria debiutu i wymagał nie lada wysiłku.
Po pierwsze, Leo (wraz ze swym podtrzymującym życie sprzętem)
po raz pierwszy, opuścił bezpieczne granice Europy.
Po drugie, był to pierwszy dalszy wyjazd z dwójką dzieci.
Po trzecie, Leoteorodzice postanowili powrócić do swej ulubionej formy podróżowania,
czyli przemieszczać się lokalnymi środkami transportu,
z plecakiem na plecach.
I tu zaczęły się kłopoty.
Nagle okazało się, że respirator, pejsery, trzy pulsoksymetry,
czujniki, anteny, lekarstwa, pieluszki, zupki, kaszki, mleczko (…)
mają swoją objętość oraz wagę, więc dwa dotychczas ważące około siedmiu kilo plecaki,
ważą (każdy) o dziesięć kilo więcej, pękają w szwach
i towarzyszyć im muszą jeszcze dwa mniejsze plecaki,
torba z respiratorem, namiot do spania dla Teosia,
wózek i dwie podręczne torby.
Manatki, Cabo Verde 2017, FUJIFILM X-T2
I do tego jeszcze doszła dwójka absorbujących dzieci.
Leo, nad którym trzeba czuwać, bo może przestać oddychać.
I Teo, który mówiąc delikatnie jest w wieku,
roztropnością nie grzeszącym,
co objawia się między innymi w badaniu (nawet najbrudniejszej)
rzeczywistości za pomocą zmysłu smaku (dur brzuszny!!),
wspinaniu się na wszystko, na co tylko można się wspiąć,
radosnym uciekaniu rodzicom, gdy tylko na sekundę skupią uwagę na czymś innym
oraz ciągnięciu za uszy wszystkiego co się rusza.
fot. Magda Hueckel, Cabo Verde 2017, FUJIFILM X-T2
fot. Magda Hueckel, Cabo Verde 2017, FUJIFILM X-T2
fot. Magda Hueckel, Cabo Verde 2017, FUJIFILM X-T2
Przy dobrych chęciach można jednak w takim składzie
i tak obładowanym ruszyć na Czarny Ląd,
dotrzeć na wyspy, na które nie dolatuje żaden samolot,
przez cały czas się przemieszczać (osiem noclegów)
i bawić się bosko.
fot. Magda Hueckel, Cabo Verde 2017, FUJIFILM X-T2
fot. Magda Hueckel, Cabo Verde 2017, FUJIFILM X-T2
fot. Magda Hueckel, Cabo Verde 2017, FUJIFILM X-T2
Nikomu, kto widział LeoTeoRodzinę w akcji nie przyszłoby do głowy,
ze wiezie ze sobą dwie przewlekłe choroby,
niewydolność oddechową, wadę serca i terapię nowotworową.
Chcieć, to móc.
fot. Tomasz Ślwiński, Cabo Verde 2017, FUJIFILM X-T2
Ps. Afryka jest wspaniała!
Bywa jednak dzika i nieobliczalna.
Wyjazd tam z dziećmi, jest trochę rzuceniem je na głęboką wodę.
Trzeba wiedzieć jak to zrobić i zadbać, by woda była bezpieczna i niewzburzona.
Leoteorodzice wybrali Wyspy Zielonego Przylądka.
I był to strzał w dziesiątkę.
fot. Magda Hueckel, Cabo Verde 2017, FUJIFILM X-T2
Po pierwsze, Leo (wraz ze swym podtrzymującym życie sprzętem)
po raz pierwszy, opuścił bezpieczne granice Europy.
Po drugie, był to pierwszy dalszy wyjazd z dwójką dzieci.
Po trzecie, Leoteorodzice postanowili powrócić do swej ulubionej formy podróżowania,
czyli przemieszczać się lokalnymi środkami transportu,
z plecakiem na plecach.
I tu zaczęły się kłopoty.
Nagle okazało się, że respirator, pejsery, trzy pulsoksymetry,
czujniki, anteny, lekarstwa, pieluszki, zupki, kaszki, mleczko (…)
mają swoją objętość oraz wagę, więc dwa dotychczas ważące około siedmiu kilo plecaki,
ważą (każdy) o dziesięć kilo więcej, pękają w szwach
i towarzyszyć im muszą jeszcze dwa mniejsze plecaki,
torba z respiratorem, namiot do spania dla Teosia,
wózek i dwie podręczne torby.
Manatki, Cabo Verde 2017, FUJIFILM X-T2
I do tego jeszcze doszła dwójka absorbujących dzieci.
Leo, nad którym trzeba czuwać, bo może przestać oddychać.
I Teo, który mówiąc delikatnie jest w wieku,
roztropnością nie grzeszącym,
co objawia się między innymi w badaniu (nawet najbrudniejszej)
rzeczywistości za pomocą zmysłu smaku (dur brzuszny!!),
wspinaniu się na wszystko, na co tylko można się wspiąć,
radosnym uciekaniu rodzicom, gdy tylko na sekundę skupią uwagę na czymś innym
oraz ciągnięciu za uszy wszystkiego co się rusza.
fot. Magda Hueckel, Cabo Verde 2017, FUJIFILM X-T2
fot. Magda Hueckel, Cabo Verde 2017, FUJIFILM X-T2
fot. Magda Hueckel, Cabo Verde 2017, FUJIFILM X-T2
Przy dobrych chęciach można jednak w takim składzie
i tak obładowanym ruszyć na Czarny Ląd,
dotrzeć na wyspy, na które nie dolatuje żaden samolot,
przez cały czas się przemieszczać (osiem noclegów)
i bawić się bosko.
fot. Magda Hueckel, Cabo Verde 2017, FUJIFILM X-T2
fot. Magda Hueckel, Cabo Verde 2017, FUJIFILM X-T2
fot. Magda Hueckel, Cabo Verde 2017, FUJIFILM X-T2
Nikomu, kto widział LeoTeoRodzinę w akcji nie przyszłoby do głowy,
ze wiezie ze sobą dwie przewlekłe choroby,
niewydolność oddechową, wadę serca i terapię nowotworową.
Chcieć, to móc.
fot. Tomasz Ślwiński, Cabo Verde 2017, FUJIFILM X-T2
Ps. Afryka jest wspaniała!
Bywa jednak dzika i nieobliczalna.
Wyjazd tam z dziećmi, jest trochę rzuceniem je na głęboką wodę.
Trzeba wiedzieć jak to zrobić i zadbać, by woda była bezpieczna i niewzburzona.
Leoteorodzice wybrali Wyspy Zielonego Przylądka.
I był to strzał w dziesiątkę.
fot. Magda Hueckel, Cabo Verde 2017, FUJIFILM X-T2