Pustynny Leowyjazd zakończył się lądowaniem awaryjnym.
Z nieznanych przyczyn Leo zrobił się okresowo niewydolny oddechowo,
więc Leomama i Leociotka zapakowały go w samochód
i zawiozły do domu przed planowanym terminem zakończenia wycieczki.

Przyszedł Pan doktor, zbadał go, osłuchał, zajrzał do gardła, zajrzał do ucha,
Nie znalazł tam nic szczególnego,
a Leo po jednym dniu pobytu do domu odbił się od niezidentyfikowanego dna
- saturacja, temperatura i nastrój wróciły do normy.

Zapakowali go zatem Leorodzice do auta i wzięli na kolejną wyprawę na wieś.
Niestety, znowu poszło źle; Leo zrobił się niemrawy, markotny, nieszczęśliwy.
Nic mu się nie chciało.
Tylko siedzieć w samochodzie mu się chciało
Najlepiej w drodze do domu.

Zaniepokojeni i zawiedzeni Leorodzice spełnili jego prośbę
i jak niepyszni przerwali kolejną próbę wypoczynku.

A potem, w domu, nagle wszystko się wyjaśniło.
Przyczyna niedyspozycji wykwitła na całym Leociele wyraźnie i dobitnie,
pokrywając go dziesiątkami swędzących pęcherzyków.

Teraz trzeba tylko jakoś przepękać ten czas w domu.
I przypilnować go, żeby za bardzo się nie drapał...

Ospiatko_web