Od pierwszych miesięcy, Leorodzice dbali o kontakt Leo z rowieśnikami.
Planowo poszedł do przedszkola i znaczną część każdych wakacji spędzał w towarzystwie najmłodszych.
Efekty tych wysiłków są wspaniałe:
Leo momentalnie nawiązuje kontakt z dziećmi.
 
W tym roku przeszedł samego siebie. 
Gdy tylko się budził, oznajmiał, że natychmiast musi wstawać,
następnie odłączał się od sprzętu i pędem ruszał do pokoju kolegi,
skąd do uszu na wpół przytomnych Leoteorodziców dobiegał teatralny szept syna:
- Kupa, kupa, kupa! - witał Leo swojego kumpla.
- Kupa, kupa, kupa!! - odpowiadał mu zachwycony kolega - 
a potem znikali gdzieś razem, załatwiać swoje sprawy.
 
Leorodzice spotykali się z synem tylko w czasie posiłków
i gdyby nie obecność młodszej latorośli, 
mogliby cały dzień leżeć na hamaku, czytać książki, pić Prosecco
i tylko co jakiś czas sprawdzać, czy wszystko jest okej.
Ale niestety, młodsza latorośl osiągnęła właśnie apogeum nieznośności.
Ząbkuje, zaczyna chodzić, wspina się na wszytsko co zobaczy,
wkłada do buzi wszystko co wpadnie jej w ręce i nie znosi cienia sprzeciwu...


90a655b1a69ec10f5c5144f47e9a9c7c.jpg