Wydarzenie to miało miejsce siedem miesięcy temu i nie wiedzieć czemu umknęło zapisowi.
Leo miał wówczas cztery i pół roku, zaczynał drugi sezon w przedszkolu.
Leorodzice w pocie czoła i z obłędem w oku pracowali nad premierą spektaklu teatralnego.
Dużo czasu spędzali na próbach i wielkim nakładem wysiłku opracowywali logistykę każdego dnia.
I jak to zwykle bywa, na dwa dni przed premierą wszystko się rypnęło.
Leopielęgniarka zachorowała, tym samym nie mogąc asystować Leo w przedszkolu.

Trzeba było załatać dziurę i na gwałt znaleźć inną pielęgniarkę,
która sprawowała by opiekę nad Leo w czasie godzin przedszkolnych.
Wszystkie zaprzyjaźnione i zaufane panie nie mogły.

Wybuchła panika.
Spektakl był w proszku, emocje sięgały zenitu. Koszmar.
W końcu, Leorodzice zadzwonili do nowej pielęgniarki, E,
która od stycznia miała przejąć Leo w ramach opieki w domowej wentylacji.
- Pomoże pani?
- Pomogę.

Leomama spotkała się z E. w przedszkolu.
Przedstawiła ją Leo (okazało się, że znają się ze szpitala),
przedstawiła Paniom z przedszkola,
wyjaśniła jak często trzeba odsysać Leo i sprawdzać saturację,
przekazała sprzęt,
klucze do domu,
tysiąc razy upewniła się, czy wszystko jest jasne i w porządku,
adres i instrukcję dojazdu do domu obiecała wysłać SMSem
i ze ściśniętym żołądkiem pognała do pracy.

O godzinie szesnastej, gdy wkładała klucz do drzwi mieszkania, zamarła ze zgrozy!
Przypomniało jej się, że zapomniała.
Nie wysłała adresu!!!!!
Na dworze lało.
Gdzie oni są? Czemu nie dzwonią?! Ratunku!!!

W panice wbiegła do mieszkania, w myślach wyzywając się od nieodpowiedzialnych kretynek, 
jednocześnie szukając telefonu w torbie oraz informacji w pamięci,
o której godzinie miała ostatni update z przedszkola...
Gonitwę myśli i czynów przerwał niespodziewany dźwięk, który dobiegł jej uszom.
Śmiech Leo.
Stanęła osłupiała.
Jej oczom ukazał się dumny Leo prowadzący E. za rękę.
- Jesteście!!!!???? Skąd miała Pani adres?
- Nie miałam.
- ????????
- Leo mnie przyprowadził.

Kwoli wyjaśnienia: z przedszkola na przystanek jest dziesięć minut drogi - opłotkami i skrótami,
potem trzeba wsiąść we właściwy autobus, przejechać 3 przystanki,
a potem jeszcze maszerować przez 10 minut.
Oczywiście trzeba też znać numer domu i mieszkania.

Leomama długo nie mogła otrząsnąć się z wrażenia...
Leo poradzi sobie w życiu!

2fdc3d3bfaccfc9c3c94775fea383878.jpg