Zamknięcie tracheo wywarzyło kolejne do tej pory zabarykadowane przed Leo drzwi.
Drzwi, za którymi panuje prawdziwa zima,
a mróz sięga nawet dwudziestu ośmiu stopni poniżej zera.

Nie byliby sobą Leorodzice, gdyby synów za te drzwi nie wypchnęli. 
A zatem, pomiędzy jednym a drugim chemicznym wlewem Leomamy,
zapakowali Leo, Teo, sprzęt medyczny, dobre jedzenie i ciepłe ciuchy w samochód,
w drugi samochód kazali (trochę tak było!!) zapakować się dobremu towarzystwu,
a następnie pomknęli w góry, gdzie zaszyli się w stuletniej, opalanej drewnem chacie,
do której dostać się można jedynie brnąc przez 40 minut w śniegu po kolana, uda, bądź pas.
Pod górę, oczywiście.

Był kulig, chodzenie po górach,
igloo, nocne ognisko, sanki, bałwan, kominek ...

Było bosko!

cb8201a4a2fd2bacb544226dd8c2e283.jpg

3b91b544b5c346e445f6d267e5f2976d.jpg

d477cca4baa57b42106a7ffd60db8995.jpg

bf37c4f89a3e6f81105c179ebf27fb80.jpg

76ab38047253abaae4cdd28d1444eeac.jpg

cb1dedcd8092bbf9dbe0ca0fc721e706.jpg

a377bf6a6b711215aef56e81eb3402ec.jpg

3e3c2b61a9637af70ac23743f17aed59.jpg

8ea8ba636b6dc347dbd75f7e394333f1.jpg

9cdc5c46058b6720a83ee056b882d263.jpg

a525d4e314a1b98ae41dfec987247d21.jpg

7d293d4eb0f5d4d3348392fb532d6ed2.jpg

ba99710041fc875ae671dd1dd9bacb2c.jpg

190e2d355e25e8574f2b121858373b30.jpg