Niewiele brakowało, a Leo spędziłby pierwszą w życiu noc pod gołym niebem!
Jedyną przeszkodą w osiągnięciu celu, okazał się brak dostatecznej ilości drewna na opał.
Jednak to, że nie dotrwaliśmy do rana, nie jest w ogóle ważne w obliczu faktu,
że przeszczęśliwy Leo zasnął wpatrzony w ogień
(po uprzednim upieczeniu i skonsumowaniu ziemniaków),
a resirator i pulsoksymetr podłączone były do prądu za pomocą fenomenalnego wynalazku, 
jakim jest kilkudziesięciometrowy kabel ogrodowy!!!

Przed nocą również miał co niemiara atrakcji.
Wodne Leoszaleństwa ewoluują w stronę sportów ekstremalnych,
podobnie spotkania ze zwierzętami - nie każdy odważyłby się/miał ochotę na taką bliskość.
photo
imagephoto-1
Są dni, gdy życie z Ondyną wydaje się całkiem normalne...