Niby cały czas był zajęty zabawą i nie słuchał...
Z resztą, On nigdy nie słucha, zawsze jest w stu procentach skoncentrowany na tym co robi.
A jak słucha, to pewnie i tak nie wszystko rozumie.
Więc Leorodzice sobie swobodnie rozmawiali.

- Najadł się brokułami. Daj mu mniej pierogów.
- Dam mu sześć.
- Tak dużo? Mniej.
- Kiedyś jadł osiem, ale ostatnio zawsze je sześć. Najwyżej nie zje.
- No dobrze, niech będzie sześć.

Po kilkunastu minutach Leorodzice zawołali Leo na obiad.
Przyszedł, spojrzał na talerz (gdzie leżały ukochane pierogi),
potem na rodziców (wzrokiem zranionej łani)
i uderzył w ryk.
- Co się stało, synku?
- Osiem!!!! Sześć - nieeee!!!!

I rozszlochał się na dobre, obrócił na pięcie, odmówił jedzenia.
Nie było mowy o negocjacjach.
Nie działały argumenty, że przecież zjadł przed chwilą talerz brokułów
i ośmiu pierogów nie zmieści, albo że dostanie dodatkowe dwa,
jak zje te, co ma na talerzu...

Albo osiem, albo w ogóle!!!
Nikt mu nie będzie racjonował jedzenia i koniec.

No i postawił na swoim.
Dostał osiem.
I zjadł osiem.
Screenshot 2014-02-20 17.09.22
Gustav Vigeland, Leo