Pięć lat temu Staphylococcus Aureus postanowił zmienić mieszkanie. Na nowe.
Na lokum wybrał sobie pewną ciemną, ciepłą jamę. I zagnieździł się w niej ochoczo. 
Rodowód Staphylococcusa Aureusa jest szpitalny.
Staphylococcus Aureus pochodzi z drugiego piętra CZD,
a nora, którą sobie ongiś Staphylococcus Aureus upatrzył
to świeży otwór w szyi pewnego noworodka.
Od tej pory są nierozłączni:
Staphylococcus Aureus - czyli Gronkowiec Złocisty
i już nie noworodek, a pięciolatek - czyli Leo.
Leo jest nosicielem Gronkowca.
Gronkowiec mieszka w Leo.
I się nie wyprowadzi.
Nigdy.

Na szczęście, Gronkowiec jest z natury dość leniwy.
Na ogół pozostaje nieaktywny, śpi sobie i stara się nie przeszkadzać.
Czasem jednak jakiś bodziec wytrąca go ze snu
i wówczas daje nieźle popalić.

I tak właśnie stało się ostatnio.
Pan Złocisty niespodziewanie poderwał się do działania i ruszył do ataku.
Wydzielina w dziurze stała obfita, intensywna i lepka, 
gęsta w zapachu i konsystencji.
Rana wokół dziury zaogniła się.
Glut powędrował do nosa.
Nic nie pomagało.
Inhalacje, opukiwanie, wymiana rurki, syropki, wlewanie w Leo hektolitrów płynów.
Sytuacja zaczęła robić się dramatyczna.
Co rusz zatykała się rura, do której nie można było włożyć cewnika i odessać wydzieliny.
Zaczęły się spadki saturacji. Blokada oddechu.
Gluty w nosie, gluty w dziurze - w ilościach bynajmniej niehomeopatycznych.

Po dwóch tygodniach Leorodzice zrobili posiew. 
I objawił się na próbce Staphylococcus Aureus w całej swej okazałości.
Wzrost obfity. Odporność wspaniała.

Laboratorium, które bakterię wyhodowało dało Leotacie karteczkę,
a na odwrocie karteczki zalecenia, odnośnie substancji, którą można intruza spacyfikować.
Leotata wziął karteczkę i pognał  z nią do Pani Doktor.
Pani doktor na karteczkę spojrzała i zbladła,
bo substancje z listy były toksyczne, lub zupełnie jej nieznane.
Odpalił zatem Leotata doktora Googla,  
Pani Doktor otworzyła księgę z wiedzą tajemną
i wspólnie rozpoczęli śledztwo, co to za substancje i w jakich lekach się kryją.

Dedukcja doprowadziła ich do inwazyjnych, ostrych antybiotyków, wyłącznie dla dorosłych.
Co robić? Co robić?
Zadzwonił Leotata do Leolekarki.  
Leolekarka zadzwoniła do Instancji Wyższej.
- Zastrzyki -  zawyrokowała Instancja - Domięśniowe! Przez dwa tygodnie!
 
Leorodzice złożyli apelację. Wyrok został cofnięty.
Stanęło na antybiotyku doustnym. 
Przez dziesięć dni.
A potem się okaże.
Może Staphylococcus aureus zaśnie.
Na kolejne pięć lat.
 
 
2d33a7b4fd5edf4d415a8f91a442f766.jpg