- Co to za litera? - Leo wskazuje dziwne kształty na opakowaniu zupy miso.
- Nie wiem, to po japońsku. Pewnie tu jest napisane "Zupa miso" - odpowiada Leomama
- Ale co to za litera? - nie poddaje się Leo.
- Nie wiem, myszko, nie znam japońskiego - przyznaje się Leomama.
Leo parska śmiechem.
- A ja znam! - odpowiada i znika w czeluściach swojego pokoju,
żeby po chwili wrócić z ukochanym atlasem świata. Otwiera na Japonii.
- Tu jest napisane "Japonia" - wskazuje na japoński napis "Japonia",
a potem bierze kartkę i go kopiuje.
Myli mu się co prawda, kolejność znaków graficznych,
ale na oko Leomamy od perfekcyjnej kaligrafii dzieli go zaledwie kilka tygodni.
No i, trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, zna japoński lepiej od swoich rodziców...