Od małego edukowany artystycznie Leo, zalał się rzewnymi łzami na widok leżącej na krakowskim rynku głowy autorstwa Pana Mitoraja.
Na szczęście, rozpacz trwała krótko, a druzgocące wrażliwość dziecka doznania estetyczne szybko poszły w niepamięć - przyćmione główną atrakcją miasta, stanowiącą źródło niepodważalnej euforii!!!
PS. Leorodzice nie podzielają gołębiego leozachwytu.