Leo gra z mamą w "Labirynt" - zabawę planszową,
w której trzeba zdobywać zaginione w podziemnych korytarzach przedmioty.
Leo losuje czaszkę. Przygląda się jej przez chwilę, a następnie zaczyna monolog:
- Czaszka... czaszka... to pewnie znaczy, że ktoś tu umarł... Ciekawe kto tu umarł? 
- Ciekawe...-
przyznaje Leomama
- Wiem! To pewnie prababcia Renia!

Leomama wybałusza oczy ze zdziwienia, jednak nic nie mówi, pozwala synowi snuć opowieść dalej.
- Chociaż nie, to raczej nie prababcia Renia. Bo ona umarła niedawno!
To pewnie dziadzia Andrzej albo dziadzia Edward!
 Bo oni umarli dawno.
Babci Reni pewnie jeszcze czaszki nie widać...
 Bo umarła niedawno...
Jej pewnie dopiero widać te kości tylko... - Leo wskazuje na znajdujące się pod czaszką kości kończyn,
podczas, gdy żuchwa Leomamy opada ze szczękiem na podłogę dołączając do niezidentyfikowanych szczątek ludzkich.
Leo natomiast nie kryje zadowolenia z wykonanego procesu myślowego, stan prababci go nie przeraża.

***
Wieczorem Leomama przytacza  rozmowę Leotacie. 
- Nigdy z nim o tym nie rozmawiałem!
- Ja też nie.

I nikt z rodziny sie nie przyznaje. 
Pytanie, gdzie Leo posiadł wiedzę o rozkładzie.

4feab394ae20950d6cf7f80c42ff1324.JPG