Do Leo przyszedł Pan.
Żeby przeprowadzić wywiad.
O chorobie.
Najbardziej interesował go Leosprzęt.
Rury, kable, czujniki, włączanie, wyłączanie, odsysanie...
Leo ochoczo zaprowadził go do swojego pokoju.
Nie czekając na niczyją pomoc rozpoczął demonstrację.
Wskoczył do łóżka, zdjął z tracheo orator, odłożył go do szuflady, odłączył rurę od respiratora,
włączył respirator, podłączył się, włączył pulsolsymetr, wziął czujnik, pokazał,
że zakłada się go na paluszek...
Pan stał osłupiały. Leorodzice stali dumni.
I stali tak sobie w trójkę wyrażając uznanie,
że Leo wszystko wie, potrafi i że jest taki samodzielny
oraz myśląc sobie, że pokaz dobiegł końca, że Leo gotów jest do snu.
Jak bardzo się mylili!
Bo pokaz nadal trwał.
Leo wziął do ręki stojącą obok łóżka szklankę i pokazał panu, że się z niej pije.
A potem lampę. Że się ją gasi.