Leo przeziębiony, oczy przeszklone, gil do pasa, co chwilę żąda podłączenia do respiratora.
Leomama na antybiotyku, też by się chętnie do czegoś podłączyła, Leotata się słania.

I jakby było mało, trzeba było jechać do CZD*.
Koszmary ożyły.
Zwłaszcza na widok dwóch tomów historii choroby Leo,
księgi której lepiej nie otwierać, bo z każdej strony wieje grozą...

2013-12-02 13.05.01_small

PS.
Pod CZD jest - uwaga, uwaga! - jedno miejsce parkingowe dla niepełnosprawnych.
A tak się składa, że większość pacjentów owego przybytku to właśnie niepełnosprawni,
lub chorzy. Niepełnosprawni i chorzy, często niezdolni do samodzielnego poruszania się,
uzależnieni od sprzętu, który ich opiekun musi wnieść po schodach.
Wnieść sprzęt i dziecko.
W związku z czym, nie jest w stanie szukać parkometru.
W związku z tym, większość samochodów zaparkowanych jest nielegalnie.
W związku z tym, prosta pod CZD do jedno z ulubionych miejsc łapanek dla straży miejskiej.

Ps1.
Jest jeszcze parking: 4 zeta za pierwszą godzinę, 3 za każdą kolejną.
Wspaniałe rozwiązanie dla tych, którzy siedzą przy łóżku swojego dziecka
codziennie przez pół roku.

* Na szczęście p. doktor była przecudowna
i choć na chwilę zneutralizowała ponury nastrój Leorodziny!!!