Jakiś miesiąc temu Leorodzice byli świadkami sceny, która do dziś nie daje im spokoju.
Ich oczom ukazał się następujący widok:
Leo pewnym krokiem wchodzi do kuchni i od razu kieruje się w stronę lodówki*.
Podchodzi do niej, otwiera drzwi, zawiesza się na kilka sekund lustrując zawartość,
następnie zdecydowanym gestem sięga po butelkę (mleka), odkręca ją, nakrętkę odkłada na blat. Pije z gwinta...
Pytanie brzmi: gdzie się podział ich mały, bezradny synek?
Kto podmienił go na tego samodzielnego faceta?
I kiedy?
*lodówka była małych rozmiarów, tyle na pocieszenie.