Czasem jest tak, że trzeba coś załatwić. Na drugim końcu miasta.
I nie ma z kim zostawić dziecka, trzeba je wziąć ze sobą.
Trzeba iść, jechać tramwajem, potem metrem, znowu iść.
Wszyscy kichają, prychają, jest zimno i niesprzyjająco. Sama podróż trwa blisko godzinę.
To, że dziecko jest chore z niczego nie zwalnia.
Trzeba pracować, zarabiać, żyć...

I tak właśnie było wczoraj.
Leo i Leomama musieli pojechać coś odebrać. Droga zajęła im prawie godzinę.
Tramwaj, metro, kilkadziesiąt metrów na piechotę, w żółwim tempie.

Dotarli.
Weszli do punktu odbioru przesyłek, a tam - tłok.
Leomama omiotła wzrokiem znudzony tłum
i oszacowała sytuację na 1,5-2 godziny stania w kolejce.
W zamkniętym, dusznym pomieszczeniu.
Jeśli ktoś ze zgromadzonych miałby infekcję, to kaplica - Leo z grypą trafia na OIOM.
Wniosek drugi był taki, że za dwie godziny Leo będzie senny.
Po dwóch godzinach czekania, godzinna podróż do domu zrobi się niebezpieczna.*

Leomama podeszła więc do jednego z obsługujących okienko panów i zapytała,
czy może bez kolejki, bo dziecko z tracheo etc.
- Jasne - odparł pan.

I to się nie spodobało.

Z tłumu wyrwał się facet.
Najpierw wyskoczył za drzwi, skąd porwał bawiące się z matką dziecko.
Następnie, z obłędem w oczach i dzieckiem pod pachą
(stanowiącym żywy dowód impertynencji Leomamy) zaakatkował!
- Co pani se myśli? Ma pani takie same dziecko jak ja! I myśli se pani, że bez kolejki wejdzie.
- Przepraszam, czy Pana dziecko ma tracheotomię?
- Takie same dziecko! W tym samym wieku!!
Nie ma pani prawa tak wchodzić bez kolejki! Bezczelność!
- To dziecko ma tracheotomię, jest bardzo narażone na infekcje,
a każda infekcja jest poważnym zagrożeniem zdrowia
- warknęła Leomama.
- Nic mnie to nie obchodzi!!!! - facet darł dalej ryja, potrząsając swoim nieco zdziwionym dzieckiem
- Kolejka! obowiązuje kolejka!
- Przysięgam, że nie chciałby pan być na moim miejscu! - Leomama poczuła że struna jej cierpliwości jest niebezpiecznie napięta. Czuła na sobie wzrok kilkudziesięciu osób.
Poziom adrenaliny rósł w zastraszającym tempie...
Kłótnię przerwał jeden ze sprzedawców.
- Proszę nie krzyczeć, pana też obsłużę bez kolejki.

Furiat skwapliwie skorzystał z propozycji,
nagle nie widząc niczego bezczelnego w priorytetowym traktowaniu.

A Lwica ostrzega,
żeby nie wchodzić jej w drogę.
Bo następnym razem nie będzie taka uprzejma.
(informacja dla niecierpliwych: oglądać od 5 minuty)

*gdy Leo jest zmęczony, robi się niewydolny oddechowo
podczas dłuższej jazdy samochodem/ metrem/ tramwajem/ autobusem...