Wraz z nadejściem wiosny rozpoczął się sezon spacerowy.
Okazało się, że Leo przez rok zmienił się nie do poznania - opanował warsztat chodzenia i z przestraszonego, ostrożnego wrażliwca przemienił się w ciekawskiego i towarzyskiego chłopca, który uwielbia nowe doświadczenia. Wszystko go interesuje: samochody, tramwaje, sygnalizacja świetlna (bardzo!!!), psy i koty, studzienki kanalizacyjne, ludzie...
Z każdym mijanym przechodniem (naprawdę, z każdym!!!) się żegna (pa-pa!!) a potem oznajmia rodzicom, że owego przechodnia nie ma (gest nie ma). Potem robi dwa kroki i znowu pokazuje, że coś/ktoś jest. A potem tego nie ma! I tak w kółko, za każdym razem ze stuprocentowym zaangażowaniem.
Spacery z Nim są bardzo czasochłonne. Do tego, trudno je zakończyć. Wołami się Leosia do domu zaciągnąć nie da, a każdy powrót kończy się wielkim szlochem. Leo zawisa na drzwiach wyjściowych łka :)