Gdy Leo miał siedem miesięcy był bardzo statyczny;
godzinami leżał na macie, wpatrywał się w karuzelę
i bawił zabawkami, które znajdowały się w zasięgu jego ręki.
Mimo pozornego spokoju nie można było z niego spuścić oka:
w każdej chwili mógł zapaść w sen i przestać oddychać.
 
Z Teo jest inaczej. 
Oddycha wprawdzie nieźle, ale za to pełza. 
Zaczyna dzień od obpełzania mieszkania.
Radośnie gaworząc przemieszcza się w poszukiwaniu godnych uwagi obiektów,
(czyli wszystkiego oprócz zabawek znajdujących się w zasięgu ręki).
Za to interesuje go wkładanie palców do kontaktu, podgryzanie kabli, 
wylizywanie podeszw butów, ssanie kółek wózka, zjadanie książek,
połykanie klocków lego oraz półka z kolekcjonerskimi płytami taty.
Gdy dopadnie cel zapada złowroga cisza.
Oka z Teosia spuścić nie można...

495ad332e824dc756e33f174094ef4e5.JPG