Leo eksploruje swoje ciało.
Mała rączka wędruje po buzi i raz na jakiś zatrzymuje się pytająco.
- To jest oko, Leosiu.
Rączka rusza w dalszą drogę.
- To drugie oko.
- Nos.
- Ucho.
- Drugie ucho.
- Broda.
Nagle łapka zbacza ze znanego toru. Kieruje się w dół, na południe, w nieznane... Stop.
Uważny wzrok wbija się w mamę. W powietrzu zawisa kolejne, zupełnie nowe pytanie.
- To jest tracheo, Leosiu. Rurka tracheotomijna.
Chwila namysłu.
Paluszki odrywają się od rurki i kierują w strone szyi Leomamy.
Rączka rozpościera się w geście "nie ma".
- Tak, Leosiu. Mama nie ma rurki.
Skupioną buzię rozjaśnia triumfalny uśmiech. Wiedza została zdobyta, horyzont się poszerzył. Odkrywca może wrócić w znajome rejony dawno opracowanych zestawów pytań i odpowiedzi...
2013.01.15