Zima dla Leorodziny jest trudna. Powodów jest kilka.

1. Mróz. Gdy wdech następuje przez tracheo, ogrzewający filtr (powszechnie zwany nosem), jest poza obiegiem. Lodowate powietrze dostaje się bezpośrednio do płuc. Nie do końca wiadomo jaka temperatura jest bezpieczna, żeby wyjśc na dwór. Jak zawsze, zdania są podzielone (w przedziale od zera do minus piętnastu). Zbytnie szaleństwo grozi zapaleniem płuc.

2. Jak nie mróz, to chlapa. Leje, mży, zacina. Jest brudno, brzydko, nieprzyjemnie, wszędzie pełno zakonserwowanych psich kup. Ale to nie są problemy. Problemem jest zabójcza dla sprzętu elektronicznego (respiratora i pulsoksymetru) wilgoć.

3. Sezon grzewczy. Dla odmiany, powietrze w domu jest bardzo suche. Drażni i tak podrażnioną, błonę śluzową leogardła i krtani. Wydzielina zasycha, zaklejając czasami rurkę tracheo, a to grozi podduszeniem. Nawilżacze, inhalatory, sól fizjologiczna są w ruchu, nie zwsze jednak dają radę.

4. Epidemie. Grypy: świńskie, ludzkie, ptasie, żołądkowe... Z tracheo łatwiej się zarazić, a dla chorych na ondynę każda infekcja jest niebezpieczna. Nawet śmiertelnie niebezpieczna.

5. Monotonia. Leo głównie siedzi w domu. Jest to wbrew jego (i jego rodziców) naturze, która kocha zmiany, ruch, przygodę i otwartą przestrzeń... Zimą świat zawęża się... Jeszcze bardziej brakuje oddechu.

Dziś udało się wyjść. Nie było może zbyt malowniczo, ale ważne, że było!
2013.02.03
PS. Bardzo dziękujemy za liczne głosy w konkursie na Blog Roku. Udało się nam przebrnąć do III etapu. Teraz przez nasz blog brnąć będą Jurorzy.