Okresowa seria badań jest już za Leo. Uszy bez zarzutu, oczy też!!!!!
(A Pani Okulistka zachwycona - rzadko można tak dokładnie przebadać trzylatka,
bo mało który zna alfabet i liczby :)))
Leo przechodził też badania na inteligencję oraz psychologiczne.
Szedł jak burza, odpowiadając nowo poznanemu panu na wszelkie pytania,
poprawnie wskazując obrazki, łącząc puzle etc.
Leomama siedziała obok i pękała z dumy.
Nagle pan wyjął nowy zastaw obrazków i wyskoczył z pytaniem, które wbiło Leo w fotel:
- Powiedz mi, Leo, czym mama (sic! mama) prasuje?
Leo zamarł. Zapanowała głucha cisza.
- No, Leo, ubrania. Czym mama prasuje ubrania? - powtórzył Pan.
Oczy jak spodki. Leo spojrzał na Pana, jakby ten mówił w obcym języku.
- Żelazko! Pokaż mi, Leo, żelazko!! - podpowiedział zaniepokojony Pan.
Leo speszony łypnął na Leomamę, w poszukiwaniu pomocy,
podczas gdy ona nerwowo wertowała zakamarki pamięci
w poszukiwaniu kiedy i gdzie ostatni raz miała w ręku ten przedmiot
i czy aby na pewno było to po narodzinach syna*...
No i czy Leo w ogóle kiedykolwiek w życiu widział żelazko...?!
*Tak, zgadza się: Leorodzie nigdy nie prasowali Leoubranek, Leopościeli, Leoręczników :)